No i stało się :) Namówiłam Piotra i w sobotę jedziemy po psa do Milanówka (dla niego). Ja zastanawiam się nad kotem o imieniu Krówka oraz nad tym, czy adoptowanie trzeciego kota oznacza, że jestem już stuknięta czy może jeszcze nie? ;)
Schronisko w Milanówku -->
trzeci kot, to co najmniej o dwa za dużo, więc odpowiedź na Twoje retoryczne pytanie brzmi TAK ;)
OdpowiedzUsuńMoja współlokatorka jest ostoją normalności, więc myślę, że mnie przywróci do pionu błyskawicznie ;)
OdpowiedzUsuńja mam 5 zwierząt i nie ukrywam że na ich punkcie jestem stuknięta :) a kotów nigdy dość :)
OdpowiedzUsuńA TEN NA ZDJęCIU TO TRZECIA SIOSTRA KOKI I HERY.
OdpowiedzUsuńJa miałem dwa koty i mile wspominam .
OdpowiedzUsuńTeraz mam jedną kocicę .
Lubię koty za niezależność i chadzanie własnymi ścieżkami.
Psów mi szkoda zabardzo zaufały ludzom i teraz za to płacą.
Krówka to raczej ich matka, sądząc po wieku ;)
OdpowiedzUsuńTak, zwierzęta są super, pierdolnięcie na ich punkcie mam chyba po dziadku i ojcu :)
Myślę że to spoko-stuknięcie. A ludzi bez stuknięcia to chyba nie znam.
OdpowiedzUsuńJa nie uważam by sympatia do zwierząt była jakimś odchyłem.
OdpowiedzUsuńDla mnie jest to objawem normalności.
Zwłaszcza w tych czasach gdzie się Je
traktóje jak przedmioty, które jak się znudzą można wyżucić z domu i wziąć nową zabawkę dopuki znowu się nie znudzi .
Z poważaniem Gnomik
Ja bym ją wzięła. Czy 2 koty, czy trzy, bez różnicy.
OdpowiedzUsuńkocham psy i bym mogłe miec ich 1000 ale mam za mało kasu
OdpowiedzUsuń