piątek, 24 lipca 2009

Fasolka szparagowa i zdechłe gołębie

Ilekroć, w okresie letnim widzę na straganach żółtą fasolkę szparagową lub przygotowuję ją do konsumpcji, przypominam sobie pewne upalne lato kiedy to we wrocławskim mieszkaniu na Kościuszki, wraz z Łukaszem Kubickim, przygotowywaliśmy wielki obiad fasolowy dla sporej grupy gości. Fasolka zjechała chyba z jakiejś działki od znajomej - w chorej ilości. Nasze zadanie polegało na obcięciu jej końcówek przed gotowaniem. Nie szło nam to raczej i Kubicki wpadł na pomysł, żeby te końcówki po prostu poobgryzać. Braliśmy więc po fasolce do ust i obgryzaliśmy jedną i drugą stronę, końcówki gromadziliśmy w buzi i kiedy już mieliśmy pełne policzki wypluwaliśmy wszystko do kosza. Tym sposobem zabawa zaczynała się od nowa.
Bardzo to miłe wspomnienie i niesamowite, że wraca zawsze kiedy widzę żółtą fasolkę :)

Podobnie ma się rzecz w przypadku kiedy spotykam na swojej drodze zdechłego gołębia.
Podczas pobytu w Nowym Jorku spotkaliśmy kiedyś z Uzarem wielkiego zdechłego szczura na środku chodnika; w tym samym miejscu następnego dnia był już tylko jego kontur narysowany sprayem (coś w stylu jak oznacza się pozycję trupa w miejscu wypadku). Przyszło nam do głowy, że moglibyśmy w ten sam sposób odrysowywać zdechłe gołębie we Wrocławiu. Jednakże po powrocie i przez kolejnych 10 miesięcy mojego pobytu we Wro nie spotkaliśmy na naszej drodze chyba żadnego zdechłego ptaka.
Natomiast kiedy tylko przeniosłam się do Waw, czyli dobrych parę lat temu, zdechłe gołębie widuję dość często. Zawsze wtedy przypomina mi się Uzar :D


Filmik by WX






















Były to czasy gorzkich pigułek, wielu nieprzespanych nocy i dni, wszechobecnych oparów marihuany, nalewki za 5,50 pt. "Gul porzeczkowy", tanich piw "Rycerskie mocne" i kościuszkowego bimbru.
Zdjęcia z 2003 roku, robiły je różne osoby.
Wartość stricte pamiątkowa dla wtajemniczonych.

5 komentarzy:

  1. prosze o namiary tej czwórki na samym dole

    OdpowiedzUsuń
  2. oj to było dopiero... a fasolka to od rodziców aski kubickiej co sklep z warzywami mieli.
    piękni i młodzi byliśmy ah ah

    OdpowiedzUsuń
  3. Beata: tańczące Jezuski to kadr z filmu Kubricka "Mechaniczna Pomarańcza".


    Piękni, Młodzi i Szczupli :D

    OdpowiedzUsuń
  4. a wiesz, Katarzyno, że ja też zawsze myślę o tym projekcie, jak widzę martwe zwierzęta? Zapadło w pamięć. Uzar o tym opowiadał, jak siedzieliśmy u was na dachu i gapiliśmy się na jeżyki.

    OdpowiedzUsuń
  5. No proszę :)
    Pamiętam tamten czas tak dobrze. Strasznie mocny staf wtedy paliliśmy i było okrutnie gorąco.

    OdpowiedzUsuń