sobota, 30 stycznia 2010

Hmm

Mam sobie taki jeden pamiętnik, ostatni jaki przyszło mi prowadzić. Zapis paru miechów z początków pobytu w Warszawie. Nigdy wcześniej i nigdy później nie miałam tak nasrane we łbie jak wtedy. Od momentu w którym zawiesiłam pisanie, czyli dobrych parę lat temu, nie zaglądałam do niego.
Tymczasem przedwczoraj zajrzałam. Jest zapisany w 1/3 i gdzieś w środku zeszytu znalazłam radę jak poniżej:



Wkurwiłam się i to na maksa. Nie dlatego, że ktoś ma na mnie jakiś swój pomysł i nie potrafi go wyartykuować, nie dlatego nawet, że ktoś robi błędy ortograficzne, ale dlatego, że ten ktoś szperał w moich rzeczach. Ktoś kto był, kurwa, moim gościem. Ewentualnie ktoś, z kim przyszło mi dzielić mieszkanie (sik!).
Nie wiem z jakiego okresu i której warszawskiej chaty pochodzi ten wpis; może ma 5 lat, a może 5 tygodni.
Tak czy siak, jeśli nagle ktoś chciałby się przyznać, to szczerze odradzam - może to poważne wpłynąć na naszą dalszą znajomość.
Amen.

2 komentarze: