- w dalszym ciągu nie pomalowałam tej pieprzonej ściany (w sumie mnie to już bawi)
- nie załatwiłam dwóch bardzo ważnych badań lekarskich (za to należy się wpierdol)
- nie schudłam, a wręcz przytyłam (ups!)
- dalej nie dojechałam obejrzeć chaty, którą przecież kupiłam (a byłam już naprawdę blisko, wszystko przez Andrzeja, który się rozchorował - pozdrawiam przy okazji)
- minął kolejny rok, a ja znowu nie umyłam okien, ba! nawet ich nie przetarłam (właściwie nie wiem po co to piszę, mam w dupie te okna przecież)
- Lutek jest nadal niewysterylizowana, a Luśki już nie ma wśród nas...
- rower nie naprawiony od sierpnia czy lipca (ta-dam!), a na nowy przewaliłam oczywiście kasę
- laptop ukradziony (ta-dam! ta-dam!)
- kolejny, kolejny rok w którym nie zrobiłam sobie okularów, ale znalazłam w końcu receptę :)
- no i nie zapisałam się na angielski (oj, za to powinnam się ukrzyżować)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz