środa, 29 lipca 2009

Półkot i Ten Który Miauczy


Półkot


Półkot - jedna z pierwszych wizyt.

Najpierw zaczął przyłazić Półkot (Półkot, bo trochę jest naszym kotem a trochę nie jest). Zobaczył Czesława i Luteinę na balkonie i postanowił się zaprzyjaźnić, potem dostał jeść i to mu się chyba najbardziej spodobało. Odwiedza więc nas regularnie, czasem także nocuje. Na początku koty za sobą nie przepadały. Teraz tylko Luteina syczy, Czesław łazi za Półkotem z zainteresowaniem, a Półkot najczęściej zlewa i ją i jego.
Jest pewny siebie, lubi się bawić i jest niezwykle łowny. To chłopiec.



Ten Który Miauczy

Potem pojawił się Ten Który Miauczy. Nosi indiańskie imię dlatego, że zakrada się niczym rasowy Apacz. Siedzę przy kompie i nawet nie wiem kiedy on wszedł, pozwiedzał chałupę i usiadł przy mojej nodze. Do tego wydaje przeróżne miauki, półmiauki, mruki, pomruki i inne kocie dźwięki. Jest bardzo płochliwy i nie wiem jakiej płci, bo wciąż chodzi z opuszczonym ogonem. Mam wrażenie jednak, że to dziewczynka. Moje koty go się nie boją, nawet Luteina - ani nie syczy ani nie leje po pysku.



Luteina z fazie miłosnej



A propos kotów, to dziś mija rok od śmierci Lusi..

wtorek, 28 lipca 2009

Słodkiego, miłego życia Karo!


Czuję się jak na studiach, kiedy przed sesją robiłam wszystko - włącznie z myciem okien, żeby się tylko nie uczyć.
Teraz czeka na mnie przegląd i obróbka 20 GB zdjęć. Płatne było z góry.

sobota, 25 lipca 2009

Agat 18k





















Testowali Błażej, Andrzej i ja

piątek, 24 lipca 2009

Fasolka szparagowa i zdechłe gołębie

Ilekroć, w okresie letnim widzę na straganach żółtą fasolkę szparagową lub przygotowuję ją do konsumpcji, przypominam sobie pewne upalne lato kiedy to we wrocławskim mieszkaniu na Kościuszki, wraz z Łukaszem Kubickim, przygotowywaliśmy wielki obiad fasolowy dla sporej grupy gości. Fasolka zjechała chyba z jakiejś działki od znajomej - w chorej ilości. Nasze zadanie polegało na obcięciu jej końcówek przed gotowaniem. Nie szło nam to raczej i Kubicki wpadł na pomysł, żeby te końcówki po prostu poobgryzać. Braliśmy więc po fasolce do ust i obgryzaliśmy jedną i drugą stronę, końcówki gromadziliśmy w buzi i kiedy już mieliśmy pełne policzki wypluwaliśmy wszystko do kosza. Tym sposobem zabawa zaczynała się od nowa.
Bardzo to miłe wspomnienie i niesamowite, że wraca zawsze kiedy widzę żółtą fasolkę :)

Podobnie ma się rzecz w przypadku kiedy spotykam na swojej drodze zdechłego gołębia.
Podczas pobytu w Nowym Jorku spotkaliśmy kiedyś z Uzarem wielkiego zdechłego szczura na środku chodnika; w tym samym miejscu następnego dnia był już tylko jego kontur narysowany sprayem (coś w stylu jak oznacza się pozycję trupa w miejscu wypadku). Przyszło nam do głowy, że moglibyśmy w ten sam sposób odrysowywać zdechłe gołębie we Wrocławiu. Jednakże po powrocie i przez kolejnych 10 miesięcy mojego pobytu we Wro nie spotkaliśmy na naszej drodze chyba żadnego zdechłego ptaka.
Natomiast kiedy tylko przeniosłam się do Waw, czyli dobrych parę lat temu, zdechłe gołębie widuję dość często. Zawsze wtedy przypomina mi się Uzar :D


Filmik by WX






















Były to czasy gorzkich pigułek, wielu nieprzespanych nocy i dni, wszechobecnych oparów marihuany, nalewki za 5,50 pt. "Gul porzeczkowy", tanich piw "Rycerskie mocne" i kościuszkowego bimbru.
Zdjęcia z 2003 roku, robiły je różne osoby.
Wartość stricte pamiątkowa dla wtajemniczonych.

czwartek, 23 lipca 2009

Zdjęcia, których teoretycznie powinno nie być



Stołeczne sushi lale

Ola i Karol

Dziad pełną gębą

Ola i Zoltan - ich pierwsze zjdęcie razem

Ola i Zoltan - ich drugie zdjęcie razem

Ania (już z fasolką w brzuchu)

Marek i krakowskie dupity

Ania i paląca łapita


Film został zerwany, prześwietlony i do tego zamiast ISO 400 ustawione było 100 :)